Szczypta faktów, garść szczerości, do smaku dodaj ciekawą grafikę. Nie spiesz się, dopracuj każdy szczegół, a otrzymasz dobrze przyrządzony wpis inspirowany.
Klient i jego oczekiwania?
Klienci wymagają nie tyle, co nienaturalnie pozytywnej opinii o produkcie, co ciekawej i rzetelnej recenzji. Zarówno Ty jak i klient nie zyskujecie nic sztucznym opisem – Ty tracisz na wiarygodności wśród swoich czytelników, a firmie raczej nie przybędzie nowych klientów. Stawiaj na obiektywizm i rzetelność, pamiętaj, że to Ty bierzesz odpowiedzialność za swoje słowa. Czytelnicy utożsamiają wpis z Tobą i Twoim blogiem, zatem musi on być zgodny z Twoimi przekonaniami. Przykład: nigdy nie lubiłeś czekolady, dziwne, ale prawdziwe, patrzeć na nią nie mogłeś, aż tu nagle zgłasza się do Ciebie firma X, w której „świstak siedzi i zawija je w te sreberka” i proponuje cudowne warunki. Jest tylko jeden mały problem – Twoi czytelnicy dobrze wiedzą o tym, że Ty za czekoladą raczej nie przepadasz. Co zrobić? Wiadomo, klient nie wymaga od Ciebie pozytywnej opinii, ale nie chce abyś jego produkt zmiażdżył – nie o to chodzi w reklamie! Decydujesz się, zatem na wpis sprzeczny z Twoimi przekonaniami, czy odmawiasz marce? Decyzja należy do Ciebie, ale mogę tylko podpowiedzieć, że czytelnik nie jest łatwowierny. Pamiętaj, wiarygodność w oczach Twojej publiki jest najistotniejsza, a bardzo łatwo ją utracić, poprzez nietrafny wybór zleceń. Stąd na ReachBlogger nie masz możliwości zgłaszania się do ofert, które tematycznie nie pasują do Twojego bloga.
Uczciwość ponad wszystko!

Wpis inspirowany to forma reklamy i nie można o tym zapominać. Otrzymujesz wynagrodzenie za stworzenie rzetelnej recenzji produktu czy marki. Twoi czytelnicy maja prawo wiedzieć, że wpis powstał w wyniku współpracy z dana firmą. Powszechne stało się zarabianie przez blogerów, zatem nie ma się, czego wstydzić, nie spotkasz się z komentarzami w stylu „sprzedałeś się”, a nawet, jeśli, to napiszą to Ci, co zazdroszczą współpracy. Co tracisz? Nic. A co zyskujesz? Zaufanie i wiarygodność zarówno w oczach klientów, czytelników jak i starych wyjadaczy blogosfery.
Oznaczenie współpracy zależy tylko od Ciebie, jednak początek wpisu wydaje się być najodpowiedniejszym miejscem. Od razu podkreślasz, że wpis to wynik kooperacji i unikasz kąśliwych komentarz: „no jasne, przeczytałem cały artykuł, a na końcu drobnym maczkiem informacja o współpracy – nieładnie!”. Nie masz nic do ukrycia – to nie wstyd, a powód do dumy, że z Twoim blogiem firmy chcą współpracować.
Głośno ostatnio o akcjach, które celowo wprowadzają publiczność w błąd, by na końcu stworzyć efekt zaskoczenia – nie wnikam w słuszność takich kampanii, ale bloger może na tym dużo stracić, tym bardziej ten, który dopiero zaczyna swoją przygodę z blogowaniem. Najpierw musisz zbudować swoją własna markę oparta na zaufaniu czytelników, poznać ich, by wiedzieć, na co możesz sobie pozwolić, gdzie kończy się granica, po której przekroczeniu stracisz wiarygodność.















